piątek, 15 czerwca 2018

❁ Makeup Revolution x Maxineczka: Beauty Legacy - TRAVEL-FRIENDLY MAKEUP PALETTE ❁

Cześć ♥

Witam serdecznie w kolejnym wpisie! Produkt, o którym Wam dzisiaj opowiem ma tyle opinii, ile użytkowników. Jedni żałują zakupu, inni zachwalają pod niebiosa. Co ja myślę o produkcie i jak mi się sprawdza? Zapraszam do dalszej części wpisu ♥

꧁ Paletka do makijażu oczy i twarzy ꧂
꧁Makeup Revolution x Maxineczka: Beauty Legacy - TRAVEL- FRIENDLY MAKEUP PALETTE ꧂
Gwoli ścisłości- paletka do makijażu marki Makeup Revolution we współpracy z Maxineczką miała swoją premierę na evencie w Krakowie. To PIERWSZA paletka MUR w papierowym opakowaniu, a to wszystko właśnie dzięki Maxineczce, czyli Joannie Ferdynus- Gołuszko. Paletka jest stworzona tak, by można ją było zabrać w dzikie i mniej dzikie podróże. Pierwszym rzutem oka paletka wygląda pięknie ♥ Czarne, matowe opakowanie wykonane z grubego kartonu, uwieńczone złotymi napisami- na bogatości. Paletka jest lekka, a wykonana bardzo porządnie- szacun. Dodatkowo warto wspomnieć o zamykaniu- magnesy są na tyle mocne, że paletka nie otworzy się sama, to bardzo ważne w podróży.


W paletce znajduje się 9 cieni do powiek, rozświetlacz, róż i brązer. Maxineczka jest osobą, która używa produktów w sposób uniwersalny, więc sama mówi, że każdy produkt z paletki można wykorzystać w dwojaki sposób! Napigmentowanie produktów- pełna profeska. Każdy kolor ma swoją nazwę, tak jak jest to w paletkach z wysokich półek- takich jak Too Faced, KVD, etc. Ogromnym atutem tej paletki jest duże i dobrze wykonane lustro oraz możliwość zawinięcia lusterka pod paletkę bez uszkadzania opakowania produktu. Ogromnym też atutem jest jasny, beżowy cień, o którym się często zapomina, a przecież to podstawa!

Swatche nie oddają tego, jak pracuje się z cieniami. Idealnie się blendują, tak jak wspomniałam- są świetnie napigmentowane i długo utrzymują się na powiece, nawet bez primera (bazy pod cienie). Przetestowałam w wysokiej temperaturze, w grze terenowej- z czoła lał się pot, a cienie ani nie tknięte ♚W paletce są dwa cienie, które wymagają większego nakładu pracy przy nakładaniu, a to ze względu na ich wyjątkowość: orchid (boski fiolet mieszany z niebieskim) i pure glow (roświetlacz). Orchid jest cieniem opalizującym. Cały urok cienia wydobyć można na bazie lub mokrym, syntetycznym pędzelkiem- działa ♥ 

Jeżeli chodzi o rozświetlacz pure glow- jest to bardzo naturalny rozświetlacz, z bardzo drobno zmielonymi drobinkami, idealny do codziennych makijaży, chyba że jesteście sroczkami toooo polecam cień crystal i cooper. Rozświetlacz najlepiej jest  aplikować bardzo zbitym pędzelkiem, aby wydobyć cały naturalny i czysty blask ♥

Na samym początku wpisu napisałam, że ile posiadaczek, tyle opinii. Najbardziej jednak uderzyły mnie opinie youtuberek makijażowych, koleżanek po fachu Maxineczki. Youtuberek, które mają bardzo dużo subskrybentów. Podeszły do recenzji paletki z tak negatywnym nastawieniem, że było mi to przykro oglądać. Rozumiem, że paletka może się komuś nie podobać, ale żeby rzucać od razu oskarżeniami, pretensjami i słowami lepiej było tego nie wypuszczać. Proszę, Was, moi drodzy! Paletka jest wydana nie tylko na polski rynek, jest wszędzie tam, gdzie Makeup Revolution ma swoje wtyki. Jest rozsiana po świecie. Obejrzałam kilka recenzji zagranicznych youtuberek, które były zachwycone jakością do ceny produktu, która jest NIEWIELKA, jak za tak dobrze napigmentowaną i skomponowaną paletkę. Komuś przydałaby się maść na ból dupy... Widać, że sukces osoby, która z sercem podchodzi do wszystkiego co robi, bardzo boli innych. Warto wspomnieć, że sukces na skalę światową.

Uff, wygadałam się, jest mi zdeeeeecydowanie lepiej.

Paletka, moi drodzy, kosztuje niecałe 50,00 zł, zakupić ją można na mintishop oraz w drogeriach Hebe.

Czy skusicie się na paletkę? Dajcie znać :)

2 komentarze:

  1. Witam. Szczerze mnie zaciekawiła paletka, że wzglwdu na porządne napigmentowanie. Od zawsze używałam Inglot i nie mogłam narzekać. Jednak ceny są jakie są. Jak zakupie może dam znać ☺

    OdpowiedzUsuń